Страница:
12 из 615
– Proszę poinformować pana DeSole'a, że oczekuję go w sali konferencyjnej. – Odłożył słuchawkę i zwrócił się do Conklina: – Przypuszczam, że zna pan Stevena DeSole'a? Aleks skinął głową.
– DeSole, niemy mol – mruknął.
– Proszę?
– To taki stary dowcip – wyjaśnił swemu szefowi Casset. – Steve zna wszystkie tajemnice, ale nie wyjawiłby ich nawet Panu Bogu, chyba że ten pokazałby mu odpowiednie upoważnienie.
– Rozumiem, że wszyscy trzej, nie wyłączając pana Conklina, uważacie pana DeSole'a za profesjonalistę?
– Ja to panu wyjaśnię – odezwał się Aleks. – Steve powie wszystko, co musi pan wiedzieć, lecz ani słowa więcej, ale też nigdy nie skłamie. Będzie siedział z gębą na kłódkę lub poinformuje pana po prostu, że nie wolno mu nic wyjawić.
– Właśnie to chciałem usłyszeć.
Rozległo się pukanie do drzwi i na zaproszenie dyrektora wszedł do środka otyły mężczyzna średniego wzrostu o dużych oczach, powiększonych przez tkwiące w drucianej oprawce szkła. Zamknąwszy za sobą drzwi, obrzucił obojętnym spojrzeniem siedzących przy stole. Widok Aleksandra Conklina wyraźnie go zaskoczył, lecz natychmiast przywołał na twarz wyraz miłego zdziwienia i podszedł z wyciągniętą ręką do emerytowanego oficera wywiadu.
– Cieszę się, że cię widzę, staruszku! To już chyba co najmniej dwa lub trzy lata?
– Prawie cztery, Steve – odparł Aleks, ściskając jego dłoń. – Jak się miewa król analityków i stróż najpilniej strzeżonych tajemnic?
– Tak sobie; ostatnio nie bardzo jest co analizować ani czego strzec. W Białym Domu zagnieździli się sami plotkarze, tak samo jak w Kongresie. Powinni mi zmniejszyć pensję o połowę, ale lepiej nikomu o tym nie mów.
– Może w przeszłości zasłużył pan sobie na dwa razy większą – powiedział z uśmiechem dyrektor.
– Podejrzewam, że nawet na pewno. – DeSole pokiwał żartobliwie głową i uwolnił dłoń Conklina. – W każdym razie czasy strażników archiwów i pilnie strzeżonych transportów akt już minęły. Teraz wszystka jest wprowadzane przez komputery tam, na górze. Skończyły się wycieczki w towarzystwie uzbrojonej eskorty, podczas których mogłem sobie wyobrażać, że za chwilę zaatakuje mnie cudowna Mata Hari. Już nie pamiętam, kiedy po raz ostatni miałem teczkę przypiętą kajdankami do ręki,
– Za to teraz jest chyba bezpieczniej – zauważył Aleks.
– Ale nie będę miał o czym opowiadać wnukom, staruszku.
|< Пред. 10 11 12 13 14 След. >|