Страница:
52 из 615
Może tylko na twarzy przybyto ci parę zmarszczek, ale to dodaje charakteru.
– Mam też żonę i dwoje dzieci, wujku. Chłopca i dziewczynkę.
– Wiem. Mo Panov podrzuca mi od czasu do czasu trochę informacji, choć nie może mi powiedzieć, gdzie mieszkasz. Zresztą, jeśli mam być szczery, wcale; mnie to nie interesuje.
Bourne zamrugał szybko powiekami i pokręcił głową.
– Przepraszam, Kaktus. Jeszcze nie pamiętam wielu rzeczy. Zapomniałem, że przyjaźnisz się z Mo.
– A jakże. Doktorek dzwoni co najmniej raz na miesiąc i mówi: "Kaktus, stary ośle, wbij się w garnitur i najlepsze buty, bo idziemy na obiad". A ja na to: "Skąd taki biedny czarnuch jak ja ma wziąć garnitur i dobre buty?". A on mi odpowiada: "Założę się, że jesteś właścicielem supermarketu w najlepszej dzielnicy miasta". To przesada, Bóg mi świadkiem. Rzeczywiście, mam tu i ówdzie parę nieruchomości, ale nikt mnie nigdy nie widział w ich
pobliżu.
Obaj mężczyźni wybuchnęli szczerym śmiechem.
– Jedno pamiętam bardzo dobrze – powiedział cicho Jason, wpatrując się w czarną twarz przyjaciela. – Trzynaście lat temu przyszedłeś do mnie do tego szpitala w Wirginii. Tylko ty, nie licząc Marie i łobuzów przysłanych przez rząd.
– Panov wiedział, dlaczego to zrobiłem, bracie. Powiedziałem mu, że kiedy się fotografuje człowieka, można zobaczyć jak na dłoni całą jego duszę. Chciałem z tobą porozmawiać o tym, czego wtedy w niej nie dostrzegłem, a Mo doszedł do wniosku, że to chyba niezły pomysł… Dobra, skoro godzinę szczerości mamy już za sobą, to powiem ci, że bardzo mi miło znów cię widzieć, ale wcale mnie to nie cieszy, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
– Potrzebuję twojej pomocy, Kaktus.
– Właśnie to jest przyczyną mojego niepokoju. Dużo już przeszedłeś i na pewno nie zjawiłbyś się tutaj, gdybyś nie szykował się na coś nowego, a ja mogę z całą stanowczością stwierdzić, że nie wyjdzie ci to na zdrowie.
– Musisz mi pomóc.
– W takim razie lepiej przedstaw mi jakiś rzeczywiście ważny powód, bo szczerze mówiąc, nie mam zamiaru babrać się w czymś, co mogłoby jeszcze bardziej zamieszać ci w głowie… W szpitalu widziałem kilka razy twoją rudowłosą panią. Ona jest wspaniała, bracie, i musicie mieć znakomite dzieci, a więc chyba sam rozumiesz, że nie mogę maczać palców w czymś, co mogłoby im zaszkodzić. Wybacz, że ci to mówię, ale znam twoją przeszłość i nic nie poradzę na to, że właśnie tak myślę.
|< Пред. 50 51 52 53 54 След. >|