Страница:
55 из 615
– Steve DeSole obiecuje, że natychmiast puści wszystko w ruch, a nawet sięgnie do archiwów armii i wywiadu marynarki – poinformował Bourne'a, skończywszy tamtą rozmowę. – Peter Holland wszystko załatwi. Jest przyjacielem prezydenta.
– Przyjacielem? Nie wiedziałem, że przywiązujesz wagę do takich rzeczy.
– Owszem, oddając różnym ludziom przyjacielskie przysługi.
– Hę…? Dzięki, Aleks. A co u ciebie? Dowiedziałeś się czegoś?
Conklin zamilkł na chwilę. Kiedy się ponownie odezwał, w jego głosie było wyraźnie słychać strach.
– Powiedzmy to w ten sposób: nie byłem przygotowany na to, czego się dowiedziałem. Zbyt długo stałem na bocznym torze. Boję się, Jason… przepraszam, Davidzie.
– Nie ma za co. Nie pomyliłeś się. Czy rozmawiałeś z…
– Żadnych nazwisk! – przerwał mu ostro emerytowany oficer wywiadu.
– Rozumiem.
– Wątpię – odparł Aleks. – Mnie do tej pory to się nie udało. Będę w kontakcie.
Odłożył słuchawkę.
Bourne uczynił to samo, marszcząc z zastanowieniem brwi. Aleks dał się ponieść melodramatycznym uczuciom, co było do niego zupełnie niepodobne. Do tej pory zawsze charakteryzowało go opanowanie i zimna kalkulacja. To, czego się dowiedział, musiało nim potężnie wstrząsnąć… Do tego stopnia, że chyba przestał ufać wypracowanym przez siebie schematom działania i ludziom, z którymi współdziałał. Gdyby tak nie było, wyrażałby się jasno i precyzyjnie, a tymczasem, z jakichś tajemniczych powodów, nie chciał mówić ani o "Meduzie", ani o tym, co odkrył pod nagromadzoną przez dwadzieścia lat warstwą oszustw.
Nie ma czasu na jałowe rozważania, zdecydował Bourne, rozglądając się po wnętrzu dużego domu towarowego. Na Aleksie można polegać, oczywiście, dopóki ma się go po swojej stronie. Jason z trudem stłumił ponury śmiech, przypomniawszy sobie wydarzenia, jakie miały miejsce w Paryżu przed trzynastu laty. Wtedy poznał również innego Aleksa. Gdyby nie schronił się w porę za nagrobkami na cmentarzu w Rambouillet, zginąłby z ręki swego najlepszego przyjaciela. Ale to było wtedy, nie teraz. Conklin powiedział, że będzie w kontakcie, i na pewno dotrzyma słowa. Do tego czasu kameleon musi przygotować sobie kilka przebrań, od bielizny poczynając, na wierzchnim ubraniu kończąc. Nie może być mowy o żadnych znakach z pralni ani mikroskopijnych pozostałościach detergentu, używanego wyłącznie na jednym, określonym obszarze kraju. Zbyt wiele już do tej pory poświęcił, żeby ryzykować zdemaskowanie z powodu takiej drobnostki.
|< Пред. 53 54 55 56 57 След. >|