Страница:
565 из 615
– Tylko oni ojciec?
– Tak. Matka została schwytana przez FBI w bazie morskiej w San Diego. Do końca wyroku zostały jej jeszcze trzy lata. Nie objęły jej ani amnestie, ani wymiana szpiegów.
– Zaraz, chwileczkę! Z tego wynika, że to nie tylko nasza wina.
– Wcale nie twierdzę, że wasza, po prostu relacjonuję fakty.
– Rozumiem. A więc mam się skontaktować z Beniaminem.
– Tylko on jeden wie, kim pan jest – będzie pan używał imienia Arehie – i zapewni panu możliwość swobodnego podróżowania między poszczególnymi częściami ośrodka.
– Dostanę przepustkę?
– On wszystko panu wyjaśni. Będzie pana także pilnował, nie odstąpi ani na krok. Szczerze mówiąc, wie więcej niż ja, bo rozmawiał o panu z Krupkinem… Życzę pomyślnych łowów, jeżeli wybiera się pan na polowanie. Tylko proszę przez pomyłkę nie sprzątnąć nam jakiegoś Indianina. Nie mamy ich zbyt wielu.
Podążając za drogowskazami – wszystkie były po angielsku – Bourne dotarł do miasta Rockledge w stanie Floryda, piętnaście mil na południowy zachód od przylądka Canaveral. Miał się spotkać z Beniaminem w kafeterii miejscowego domu towarowego Woolwortha; kazano mu szukać dwudziestokilkuletniego mężczyzny w czerwonej kraciastej koszuli. Na stołku obok miała leżeć baseballowa czapeczka z napisem "Budweiser". Było pięć minut po umówionej godzinie; dochodziła trzecia dwadzieścia pięć po południu.
Zobaczył go. Jasnowłosy, wychowany w Kalifornii Rosjanin siedział przy barze w głębi sali; na stołku po jego lewej stronie leżała baseballowa czapeczka. W kafeterii znajdowało się zaledwie kilka osób, które rozmawiały dość głośno, jadły coś i popijały chłodzące napoje. Jason zbliżył się do czekającego na niego mężczyzny.
– Czy to miejsce jest wolne? – zapytał cicho, wskazując na stołek z czapeczką.
– Czekam na kogoś – odpowiedział młody instruktor KGB, obrzucając twarz Bourne'a uważnym spojrzeniem swoich szarych oczu.
– W takim razie poszukam innego miejsca.
– Myślę, że ona nie przyjdzie wcześniej niż za jakieś pięć minut.
– Chcę tylko napić się coli. Na pewno zdążę.
– Proszę siadać – powiedział Beniamin, biorąc do ręki czapeczkę i od niechcenia wkładając ją na głowę. Jason zamówił colę u żującego zaciekle gumę barmana; szklanka i puszka zjawiły się w ciągu kilku sekund.
|< Пред. 563 564 565 566 567 След. >|