Страница:
57 из 615
Jeśli chcesz, mogę obudzić Marie, ale kiedy tylko nakarmiła Alison, zasnęła jak zabita.
– Nie trzeba, zadzwonię później. Powiedz jej, że nic mi nie jest i dobrze się nimi opiekuj, Johnny.
– Spokojna twoja głowa. A teraz szczerze: naprawdę wszystko w porządku?
– Przecież ci mówię.
– Jasne, ty mi to mówisz i ona mi to mówi, ale Marie jest nie tylko moją jedyną siostrą, lecz także najbardziej kochaną, więc dobrze wiem, kiedy jest czymś zdenerwowana.
– Właśnie dlatego masz się nią zająć.
– Wydaje mi się, że chyba z nią też poważnie porozmawiam.
– Tylko spokojnie, Johnny.
Na kilka chwil stałem się znowu Davidem Webbem, pomyślał Jason, przyrządzając sobie drinka. Nie był z tego wcale zadowolony. Jednak nie później niż godzinę potem Jason Bourne był już na swoim miejscu. Poinformował recepcjonistę o zgłoszonej niedawno rezerwacji, a ten wezwał kierownika nocnej zmiany.
– Oczywiście, panie Simon! – wykrzyknął z entuzjazmem wyfraczony osobnik. – Wiemy, że przyjechał pan tutaj po to, by przedstawić argumenty przeciwko tym okropnym podatkom obowiązującym w turystyce i rozrywce. Połamania nóg, jak to się mówi! Ci politycy zrujnują nas wszystkich… Nie mieliśmy już dwuosobowych pokojów, więc pozwoliliśmy sobie umieścić pana w apartamencie, bez żadnej dodatkowej opłaty, ma się rozumieć.
Działo się to dwie godziny temu; przez ten czas zdążył usunąć metki, postarzyć koszule i nieco zetrzeć gumowe podeszwy butów na ostrej krawędzi okna. Teraz usiadł ze szklanką w dłoni w fotelu i utkwił wzrok w pustej ścianie; nie pozostało mu nic innego jak czekać i myśleć.
Po kilku minutach jego bezczynność przerwało delikatne pukanie. Jason zerwał się z miejsca, podszedł do drzwi, otworzył je i wpuścił do pokoju kierowcę, który czekał na niego przed lotniskiem. Funkcjonariusz CIA wręczył mu trzymaną w dłoni teczkę.
– Wszystko jest w środku, łącznie z pistoletem i pudełkiem nabojów.
– Dziękuję.
– Nie chce pan sprawdzić?
– Będę to robił całą noc.
Agent zerknął na zegarek.
– Dochodzi ósma. Nadzór skontaktuje się z panem około jedenastej. Ma pan trochę czasu, żeby przynajmniej zacząć.
– Nadzór…?
– Chyba właśnie tym jest, prawda?
– Tak, oczywiście – odparł szybko Jason. – Zapomniałem. Jeszcze raz dziękuję.
Mężczyzna wyszedł, a Bourne podszedł szybko do biurka, położył na nim teczkę i otworzył ją.
|< Пред. 55 56 57 58 59 След. >|