Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 59 из 615

Jesteś… Jesteś erudytą, Randolphie, ale to słowo nie oddaje wszystkiego, co chciałbym wyrazić. Lepsze jest to, którego użyłem wcześniej: znakomity. Znakomity erudyta, tak ogromny i dostojny.

– Dobrze wiesz, że ty również mogłeś to osiągnąć – odparł ze zniecierpliwieniem Gates. – Niestety, szukałeś skrótów tam, gdzie ich nie było.

– Och, były, i to nawet cała masa. Ja po prostu wybierałem nie te, co trzeba.

– Wydaje mi się, że ostatnio nie bardzo ci się wiedzie…

– Tobie się nie wydaje, Randy, ty wiesz. Nawet jeśli nie donieśli ci o tym twoi szpiedzy, mój wygląd mówi wszystko.

– Po prostu usiłowałem cię odnaleźć.

– Tak, powiedziałeś mi to przez telefon, to samo mówiło parę osób, które były wypytywane na ulicy o sprawy niemające żadnego związku z moim miejscem zamieszkania.

– Musiałem się upewnić, czy dasz sobie radę. Nie możesz mieć oto pretensji.

– Dobry Boże, wcale nie mam! Na pewno nie po tym, co kazałeś mi zrobić, to znaczy, wydaje mi się, że to właśnie kazałeś mi zrobić.

– Po prostu odegrać rolę godnego zaufania posłańca, to wszystko. Nie masz chyba obiekcji co do zapłaty.

– Obiekcji? – zapytał starszy mężczyzna i wybuchnął piskliwym, drżącym śmiechem. – Pozwól, że ci coś powiem, Randy. Jeżeli pozbawią cię uprawnień adwokackich w wieku trzydziestu pięciu lat, możesz jeszcze jakoś ułożyć sobie życie, ale jeśli przekroczyłeś już pięćdziesiątkę, a w dodatku sprawie towarzyszy ogólnokrajowy rozgłos i skazujący wyrok… Pomimo wykształcenia nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak radykalnie wpływa to

na zmniejszenie liczby dostępnych rozwiązań. Stajesz się po prostu niedotykalnym, a niestety jedyną rzeczą, jaką potrafiłem sprzedawać, był olej, który miałem w głowie. Potwierdziło się to w całej rozciągłości podczas ostatnich dwudziestu lat.

– Nie mam czasu na wspomnienia. Czekam na informacje.

– Tak, oczywiście… Cóż, zacznijmy od początku: pieniądze dostarczono mi na rogu Commonwealth i Dartmouth, a ja dokładnie zapisałem nazwiska i szczegóły, które podałeś mi przez telefon…

– Zapisałeś? – przerwał mu ostrym tonem Gates.

– Spaliłem je, jak tylko nauczyłem się ich na pamięć. Jak widzisz, jednak wyciągnąłem jakieś wnioski z moich ciężkich przeżyć.

|< Пред. 57 58 59 60 61 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]