Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 612 из 615

Mój Boże, jakież wspaniałe włosy…!

– Z pewnością nawet nie powiedział panu, jakiego są koloru – odparła z uśmiechem Marie. – Mogłabym go wtedy panem szantażować.

– Mimo to, jak na swój wiek, jest jeszcze dosyć sprawny.

– Tylko dlatego, że bez przerwy karmię go najróżniejszymi pigułkami. A teraz już słuchamy, co się wydarzyło.

– Co się wydarzyło? Zdemaskowali mnie, oto, co się wydarzyło! Skonfiskowali mi mój uroczy domek nad Jeziorem Genewskim. Teraz jest tam rezydencja radzieckiego ambasadora. Doprawdy, nie wiem, jak to przeżyję!

– Wydaje mi się, że mojej żonie chodziło o coś innego – wtrącił się Webb. – Leżałeś w szpitalu w Moskwie, dowiedziałeś się, że ktoś postanowił mnie zlikwidować, i kazałeś Beniaminowi wyekspediować mnie z Nowogrodu.

– Mam swoich informatorów, Jason, a poza tym tam na samej górze też zdarzają się błędy. Nie wymienię żadnych nazwisk, żeby nie sprowadzić na nikogo nieszczęścia. A mówiąc krótko, to po prostu krew mnie zalała. Norymberga pokazała chyba całemu światu, że nigdy nie należy wykonywać bezmyślnie rozkazów. Ta lekcja nadal pozostaje w pamięci wielu ludzi. My w Rosji wycierpieliśmy w czasie ostatniej wojny bez porównania więcej niż wy tutaj, w Ameryce, i dlatego nie będziemy naśladować naszych wrogów.

– Dobrze powiedziane – stwierdził Prefontaine, unosząc szklankę w kierunku Rosjanina. – W końcu okazuje się jednak, że wszyscy należymy do tego samego, myślącego i czującego gatunku, czyż nie tak?

– Cóż… – mruknął z zastanowieniem Krupkin, przełknąwszy czwartą brandy. – Wydaje mi się jednak, panie sędzio, że można pokusić się o odróżnienie co najmniej kilku stopni człowieczeństwa. Każdy jest człowiekiem na swój sposób, podobnie jak każdy na swój sposób służy jakiejś sprawie… Weźmy na przykład mnie: choć odebrano mi mój wspaniały dom nad Jeziorem Genewskim, pewna dość znaczna suma pieniędzy na koncie w banku na

Kajmanach pozostaje w dalszym ciągu moją własnością. Skoro już o tym mowa: jak daleko stąd są te wyspy?

– Mniej więcej tysiąc dwieście mil na zachód – odparł St. Jacques. – Samolot z Antiguy leci tam nieco ponad trzy godziny.

Krupkin skinął głową.

– Tak właśnie myślałem. Kiedy leżeliśmy w szpitalu w Moskwie, Aleks często wspominał o Montserrat i Wyspie Spokoju, więc na wszelki wypadek zajrzałem do atlasu w szpitalnej bibliotece.

|< Пред. 610 611 612 613 614 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]