Страница:
614 из 615
– Jak sądzisz, ile czasu będziesz potrzebował?
– Ty mnie o to pytasz?! – wykrzyknął Krupkin, spoglądając ze zdumieniem na Conklina.
– Owszem. I byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał mi odpowiedzieć.
– Ty, który miałeś tak ogromny udział w stworzeniu fałszywej tożsamości najlepszego agenta wszystkich czasów, wspaniałego Jasona Bourne'a?
– Jeżeli o mnie chodzi, to nie mam pojęcia, o czym mówicie – wtrącił się David. – Ostatnio interesuję się wyłącznie projektowaniem wnętrz.
– A więc jak długo, Kruppie?
– Na litość boską, człowieku! Ty szykowałeś go z myślą o jednym zadaniu, ja muszę stworzyć sobie nowe życie!
– Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
– Sam sobie na nie odpowiedz. Tu chodzi o moje życie. I chociaż z geopolitycznej perspektywy może się ono wydawać mało istotne, to jednak jestem do niego bardzo przywiązany.
– To nie ma znaczenia – odezwał się David Webb. Przez ułamek sekundy mogło się wydawać, że Jason Bourne znowu wrócił. – Dostanie tyle czasu, ile będzie potrzebował.
– Dwa lata, żeby wszystko zrobić dobrze, trzy, żeby bez zarzutu – oświadczył Dymitr Krupkin.
– Pritchard! – wykrztusił John St. Jacques. – Podaj mi drinka, jeśli możesz…
Epilog
Szli plażą skąpaną w blasku księżyca, to ciasno przytuleni, to znów odsuwając się na krok od siebie, jakby świat, który ich rozłączył, nie chciał dać za wygraną i ciągnął ich w kierunku ognistego jądra.
– Miałeś przy sobie pistolet – powiedziała cicho Marie. – Nie wiedziałam o tym. Nienawidzę broni.
– Ja też. Nie miałem pojęcia, że wsadziłem go za pasek. Kiedy po niego sięgnąłem, po prostu tam był, i już.
– Odruch? Wewnętrzny przymus?
– I to, i to, jak mi się wydaje. Zresztą, nieważne. Przecież go nie użyłem.
– Ale chciałeś, prawda?
– Tego też nie jestem pewien. Gdyby coś zagrażało tobie lub dzieciom, na pewno pociągnąłbym za spust, ale nie wydaje mi się, żebym strzelał bez zastanowienia.
– Na pewno, Davidzie? Czy jakieś pozorne niebezpieczeństwo nie zmusiłoby cię do wyciągnięcia broni i strzelania do cieni?
– Ja nigdy nie strzelam do cieni.
Kroki! Z tyłu, na piasku! Lekki szmer, stanowiący zakłócenie naturalnego rytmu pluszczących fal. Jason Bourne odwrócił się raptownie, pchnął Marie w bok, żeby usunąć ją z linii ognia, i przypadł do ziemi z bronią gotową do strzału.
|< Пред. 611 612 613 614 615 След. >|