Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 63 из 615

Pierwszego śladu dostarczył urzędnik z porannej zmiany na stanowisku Pan American. Wspomniał mimochodem podczas rozmowy z naszym detektywem, że poprzedniego dnia miał cholerne kłopoty z jakimś kąpanym w gorącej wodzie politykiem albo kimś w tym rodzaju, który około szóstej rano zażądał od niego dostarczenia pewnej liczby pieluszek. Jak wiesz, pieluchy stanowią jeden z artykułów dostępnych w magazynie zaopatrzeniowym każdej linii lotniczej.

– Nie rozumiem, do czego zmierzasz.

– Można je dostać także w sklepie, ale sklepy na lotnisku otwierają dopiero o siódmej.

– I co z tego?

– To, że ktoś w pośpiechu zapomniał je wcześniej kupić. Samotna kobieta z pięcioletnim dzieckiem i niemowlęciem odlatywała z Bostonu prywatnym samolotem ze stanowiska sąsiadującego z Pan Amem. Urzędnik przyniósł pieluszki, a kobieta pofatygowała się, żeby mu za to osobiście podziękować. On sam jest młodym ojcem, więc doskonale rozumiał…

– Na litość boską, czy możesz wreszcie przejść do rzeczy, sędzio?

– Sędzio? – Stary mężczyzna otworzył szeroko oczy. – Dziękuję, Randy. Nikt już od wielu lat nie zwracał się do mnie w ten sposób, jeśli nie liczyć kumpli w różnych knajpach. Chyba jednak jest we mnie coś, co nasuwa takie skojarzenia.

– Nazywali cię tak wszyscy, którzy słuchali twojego nudzenia na wy kładach i podczas rozpraw!

– Niecierpliwość była zawsze jedną z twoich największych wad, Randolphie. Uważałem i nadal uważam, iż wynika ona z tego, że nie potrafisz przyjąć do wiadomości innego niż twój punktu widzenia… Tak czy inaczej, nasz major Flejtuch zorientował się, że jabłko jest zepsute, kiedy robak wyjrzał i napluł mu w gębę, żeby użyć tej soczystej przenośni. Natychmiast skierował swoje kroki do wieży, gdzie znalazł potrzebującego pilnie gotówki kontrolera, który pracował także poprzedniego dnia rano. Okazało się, że interesujący kapitana Flejtucha lot był opatrzony kodem Cztery- Zero, co oznacza najwyższy stopień tajności i wskazuj e na bezpośrednie powiązania z rządem. Żadnej listy pasażerów, tylko prośba o wyznaczenie miejsca w korytarzu powietrznym i cel podróży.

– To znaczy?

– Blackburne, Montserrat.

– Co to jest, do diabła?

– Port lotniczy Blackburne na karaibskiej wyspie Montserrat.

– Właśnie tam polecieli?

– Niekoniecznie.

|< Пред. 61 62 63 64 65 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]