Страница:
9 из 615
Wszyscy tutaj obecni dali mu kiedyś słowo, że nawet najdrobniejszy fragment oficjalnej dokumentacji na jego temat nie ujrzy światła dziennego dopóty, dopóki nie zostanie stwierdzone ponad wszelką wątpliwość, że Iljicz Ramirez Sanchez, znany także jako Carlos lub Szakal, nie żyje… Zgadza się, docierały do mnie te same plotki co do was, prawdopodobnie z tych samych lub jeszcze lepszych źródeł, jakoby Szakal zginął albo został zlikwidowany tu lub tam, ale nikt – powtarzam, nikt – nie przedstawił na to niezbitego dowodu. Mimo to ujawniono bardzo ważną część informacji, czym jestem szczególnie zbulwersowany z tego powodu, iż znajduje się tam również moje nazwisko, a także doktora Morrisa Panova, psychiatry związanego bezpośrednio ze sprawą. My dwaj jesteśmy jedynymi ludźmi, o których wiadomo, że z całą pewnością wielokrotnie kontaktowali się z tajemniczym osobnikiem nazwiskiem Jason Bourne, przeciwnikiem Carlosa w prowadzonej na terenie wielu krajów morderczej grze. Informacja ta była ukryta tutaj, w podziemiach Langley, W jaki sposób wydostała się na zewnątrz? Zgodnie z przyjętymi regułami każdy, kto chce uzyskać do niej dostęp – począwszy od Białego Domu, poprzez Departament Stanu, na świętym Kolegium Szefów Sztabów skończywszy – musi przejść przez gabinety dyrektora i jego głównego analityka, przedstawiając im punkt po punkcie przyczyny swego zainteresowania* Nawet jeśli oni dwaj wyrażą zgodę, pozostaje jeszcze ostatni stopień: ja. Przed wydaniem ostatecznego zezwolenia trzeba skontaktować się ze mną, a gdybym był nieosiągalny, z doktorem Panovem. Każdy z nas ma prawo bez podania żadnych przyczyn odmówić wyrażenia zgody… Tak się właśnie przedstawiają sprawy, panowie. Nikt nie zna tych reguł lepiej ode mnie, ponieważ to ja je ustaliłem, nie gdzie indziej jak tu, w Langley, bo to miejsce znałem najlepiej. Po dwudziestu ośmiu latach pieprzonej służby było to moje ostatnie zadanie, potwierdzone autorytetem prezydenta Stanów Zjednoczonych i zgodą komisji wywiadu zarówno Izby Reprezentantów, jak i Senatu.
– Strzela pan z dział wielkiego kalibru, panie Conklin – zauważył bez barwnym tonem siwowłosy dyrektor.
– Mam ku temu wy starczające powody.
– Chciałbym w to wierzyć. Jeden,z najcięższych pocisków doleciał aż do mnie.
– Bo był w pana wymierzony. A teraz przechodzimy do sprawy odpowiedzialności: muszę wiedzieć, w jaki sposób doszło do przecieku, a przede wszystkim, do kogo dotarł.
Obaj zastępcy zaczęli jednocześnie mówić podniesionymi głosami, lecz zostali uciszeni przez dyrektora, który dotknął ich ramion dłońmi; w jednej trzymał fajkę, w drugiej zapalniczkę.
– Proponuję, żebyśmy nieco zwolnili tempo i zaczęli od początku, panie Conklin – powiedział spokojnie, zapalając fajkę. – Oczywiście zna pan moich obydwu współpracowników, ale my dwaj chyba jeszcze nie mieliśmy okazji się spotkać, prawda?
– Nie. Odszedłem ze służby cztery i pół roku temu, a pan został mianowany w rok później.
|< Пред. 7 8 9 10 11 След. >|