Страница:
577 из 615
Co się stało z twoją gęstą czarną czupryną i męską przystojną twarzą o błyszczących oczach?
– Nie mówmy o tym.
– Jak chcesz. Jedni tyją jak ja, inni chudną jak ty. Co z twoją raną?
– Na tyle dobrze, że dam radę zrobić to, co zamierzam… Co muszę zrobić!
– A co ci jeszcze zostało, Ramirez? – zapytał gwałtownie człowiek przebrany za hiszpańskiego oficera. – Przecież on nie żyje! Władze twierdzą, że to ich zasługa, ale ja jestem pewien, że ty to zrobiłeś. Jason Bourne nie żyje! Twój największy wróg zniknął z powierzchni Ziemi. Jesteś ranny, więc wracaj czym prędzej do Paryża i lecz się. Wydostanę cię tą samą drogą, którą cię tutaj sprowadziłem. Przejdziemy do "Francji", a tam już wszystko załatwię.
Wystąpisz jako kurier wiozący poufną wiadomość od dowódcy "Hiszpanii" i "Portugalii" dla ludzi z placu Dzierżyńskiego. To nic nowego, bo tutaj nikt nikomu nie ufa. Nawet nie będziesz musiał nikogo zabić.
– Nie! Muszę dać im wszystkim nauczkę!
– W takim razie pozwól, że ujmę to w nieco inny sposób. Zrobiłem wszystko, czego ode mnie zażądałeś, bo uczciwie spłaciłeś dług, który zaciągnąłeś u mnie trzydzieści trzy lata temu. Teraz jednak wchodzi w grę zupełnie inne ryzyko, a ja wcale nie jestem pewien, czy mam ochotę je podjąć.
– Ty śmiesz do mnie mówić w ten sposób? – wykrzyknął Szakal, ściągając kurtkę zabraną martwemu strażnikowi. Bandaże spowijające jego prawy bark były czyste, bez śladu krwi.
– Przede mną nie musisz grać, Ramirez – powiedział spokojnie Enrique. – Jesteś dla mnie tym samym młodym rewolucjonistą, za którym ja i wspaniały atleta Santos uciekliśmy z Kuby… Właśnie, jak on się miewa? Fidel bardzo się go obawiał.
– Znakomicie – odparł bezbarwnym głosem Carlos. – Przenosimy Le Coeur du Soldat.
– Czy nadal uprawia swój ogród?
– Tak.
– Powinien być botanikiem albo architektem zieleni. A ja powinienem był zostać inżynierem rolnictwa, agronomem, jak to teraz nazywają. Właśnie w ten sposób poznałem Santosa… Można powiedzieć, że obaj dostaliśmy się w wir wielkiej polityki i wylądowaliśmy nie na tym brzegu, co trzeba.
– Ten wir spowodowali faszyści, mącąc wodę wszędzie, gdzie tylko mogli.
– A teraz wykorzystują nas, wiernych komunistów, pompując w nas ogromne pieniądze, co samo w sobie jest nawet dosyć miłe, choć na dłuższą metę beznadziejne.
– Co to ma wspólnego ze mną, twoim monseigneurem?
– Bardzo dużo, Ramirez.
|< Пред. 575 576 577 578 579 След. >|