Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 602 из 615

Niewykluczone, że otworzymy we dwóch małą firmę konsultingową, specjalizującą się w amerykańskich i brytyjskich przepisach eksportowo- importowych. Oczywiście, początki będą trudne, ale mam wrażenie, że damy sobie radę. Zostanę tu prawdopodobnie na wiele lat.

St. Jacques spojrzał niepewnie na starego prawnika i wstał, by uzupełnić zawartość swojej szklanki.

Morris Panov powoli przeszedł ze swojej sypialni do salonu na piętrze willi numer osiemnaście, gdzie Aleks Conklin siedział już nieruchomo przy telefonie w fotelu inwalidzkim. Psychiatra miał na sobie cienką koszulę, pod którą widać było wyraźnie bandaże spowijające jego pierś i lewe ramię.

– Męczyłem się chyba dwadzieścia minut, zanim udało mi się założyć koszulę! – poskarżył się gniewnie.

– Powinieneś był mnie zawołać – odparł Aleks, odwracając fotel w je go stronę. – Potrafię się tym dość szybko poruszać. Może dlatego że zanim dali mi protezę, miałem trochę czasu, żeby się nauczyć.

– Dziękuję, ale wolę sam się ubierać. Ty też chyba próbowałeś wstać natychmiast, jak dorobili ci zapasową stopę.

– To pierwsza lekcja, doktorku. Powinno coś być na ten temat w twoich uczonych książkach.

– Jest. Nazywa to się głupotą albo, jeśli wolisz, oślim uporem.

– Ale to nieprawda – powiedział spokojnie emerytowany oficer wywiadu, spoglądając lekarzowi prosto w oczy.

– Rzeczywiście, nieprawda – zgodził się Mo, nie odwracając wzroku i siadając ostrożnie na krześle. – Pierwsza lekcja nazywa się odzyskiwaniem niezależności. Chwytasz tyle, ile możesz, i sięgasz po jeszcze więcej.

Aleks z uśmiechem poprawił bandaż spowijający szyję.

– Ale ma to także swoje dobre strony – zauważył. – Z każdym dniem wszystko staje się łatwiejsze, bo uczysz się coraz to nowych sztuczek… Niesamowite, ile pomysłów mieści się w naszych szarych komórkach…

– Naprawdę? Pewnego dnia będę musiał się tym zająć. Słyszałem, jak rozmawiałeś przez telefon. Kto dzwonił?

– Holland. Gorąca linia między Waszyngtonem i Moskwą podobno aż rozgrzała się do czerwoności. I ci, i tamci stosowali podwójne szyfrowanie, bo na samą myśl o tym, że ktoś mógłby ich podsłuchać, natychmiast robią w portki.

– Chodzi o "Meduzę"?

– Ani ty, ani ja nigdy nie słyszeliśmy tej nazwy i nie znamy nikogo, kto by ją słyszał.

|< Пред. 600 601 602 603 604 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]