Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 600 из 615



– Zniszczenia można naprawić w ciągu kilku tygodni – odparł właściciel Pensjonatu Spokoju – ale upłynie sporo czasu, zanim ludzie zaczną zapominać o tym, co się tutaj zdarzyło.

– To znaczy ile?

– Pierwsze foldery wyślę nie wcześniej niż za cztery lub pięć miesięcy. Co prawda w ten sposób spóźnimy się na sezon, ale Marie uważa, że mam rację. Gdybym się pośpieszył, zostałoby to odebrane nie tylko jako co najmniej niesmaczne, ale na pewno wywołałoby kolejną falę plotek o terrorystach, przemytnikach narkotyków, skorumpowanej władzy… Ani tego nie potrzebujemy, ani sobie na to nie zasłużyliśmy.

– Jak już kiedyś wspomniałem, mogę ponieść moją część kosztów – powiedział niegdysiejszy sędzia sądu okręgowego w Massachusetts. – Może nie będzie to tyle, ile bierze pan od gości u szczytu sezonu, młody człowieku, ale na pewno wystarczy na remont jednej willi.

– Nawet nie ma mowy. Jestem panu winien więcej, niż kiedykolwiek zdołam odpłacić. Może pan mieszkać w pensjonacie tak długo, jak długo pan zechce. – St. Jacques jeszcze przez chwilę przyglądał się samotnej łodzi, poczym odwrócił się od barierki i usiadł przy stoliku naprzeciwko Prefontaine'a. – W gruncie rzeczy martwię się tylko o ludzi. Jeszcze niedawno miałem cztery łodzie z pełną załogą, a teraz została ledwie jedna. Pracownicy

dostają połowę tego, co przedtem.

– Więc jednak potrzebuje pan moich pieniędzy.

– Niechże pan sobie nie żartuje, panie sędzio. Nie chcę być niegrzeczny, ale Waszyngton dość dokładnie pana sprawdził. Od lat żył pan na ulicy.

– Waszyngton… – mruknął Prefontaine, unosząc szklankę i spoglądając na nią pod światło. – Jak zwykle, te urzędasy są dwa kroki z tyłu, jeśli chodzi o zwykłe przestępstwa, a dwadzieścia, gdy w grę wchodzą ich własne.

– O czym pan mówi?

– Nie o czym, a o kim. O Randolphie Gatesie.

– To ten sukinsyn z Bostonu, który skierował Szakala na trop Davida?

– Ten sam, a jednocześnie zupełnie inny, bo lepszy pod każdym względem, może z wyjątkiem stanu konta bankowego… Tak czy inaczej, znowu stał się tym Gatesem, którego znałem wiele lat temu na Harvardzie: na pewno nie jest najbystrzejszy i najlepszy, ale potrafi zręcznie zamaskować te braki pustą retoryką i pseudoelokwencją.

– 

– Jeśli mam być szczery, to nic z tego nie rozumiem.

|< Пред. 598 599 600 601 602 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]