Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 601 из 615



– Odwiedziłem go niedawno w ośrodku rehabilitacyjnym w Minnesocie albo w Michigan – nie pamiętam dokładnie, bo leciałem pierwszą klasą, adrinki podawano bez żadnych ograniczeń… W każdym razie udało nam się dogadać: postanowił przejść na naszą stronę, Johnny. Będzie teraz bronił interesów ludzi, a nie wielkich firm istniejących tylko na papierze. Powiedział mi, że dobierze się do skóry nieuczciwym maklerom i korporacjom, które spekulują akcjami, doprowadzając do zamykania fabryk i utraty tysięcy miejsc pracy.

– W jaki sposób może tego dokonać?

– Nie zapominaj, że siedział w samym środku tego bagna i zna wszystkie sztuczki. Teraz jednak postanowił walczyć dla idei.

– Dlaczego?

– Dlatego, że odzyskał Edith.

– Jaką Edith, na litość boską?

– Swoją żonę… Szczerze mówiąc, nadal ją kocham. Poznaliśmy się bardzo dawno temu, ale w tamtych czasach poważany sędzia obarczony rodziną, choć nawet wredną, nie mógł sobie pozwolić na kontynuowanie takiego związku. Wielki Randy tak naprawdę nigdy na nią nie zasługiwał, ale może teraz uda mu się to nadrobić.

– To wszystko bardzo interesujące, ale nie rozumiem, co ma wspólnego z nami?

– Czy wspomniałem już, że szanowny Randolph Gates podczas tych bezpowrotnie straconych, niemniej bardzo pracowitych lat zarobił całą masę pieniędzy?

– Nawet kilka razy. I co z tego?

– Cóż, w ramach rewanżu za mój wkład w uwolnienie go ze śmiertelnej pułapki, obmyślonej w Paryżu, uznał za stosowne odpowiednio mnie wynagrodzić. Nie wątpię, że do podjęcia tej decyzji przyczyniły się też posiadane przeze mnie informacje. Zdaje się, że poczciwy Randy po wielu zaciętych bitwach stoczonych przed trybunałem zapragnął zostać sędzią – niewykluczone, że nawet w Sądzie Najwyższym.

– Więc…?

– Więc jeśli wyjadę z Bostonu i będę trzymał język za zębami, jego bank będzie przekazywał co roku na moje konto pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

– Jezus, Maria!

– Dokładnie to samo sobie pomyślałem, kiedy się zgodził. Poszedłem nawet na mszę, po raz pierwszy od trzydziestu paru lat.

– Ale nie będzie pan mógł wrócić do domu.

– Do domu? – Prefontaine roześmiał się cicho. – A czy ja miałem kiedykolwiek dom? Nieważne, teraz na pewno będę mógł sobie znaleźć inny. Niejaki Peter Holland z Centralnej Agencji Wywiadowczej zarekomendował mnie sir Henry'emu Sykesowi z Montserrat, który z kolei zapoznał mnie z emerytowanym londyńskim prawnikiem Jonathanem Lemuelem, urodzonym tutaj, na wyspach.

|< Пред. 599 600 601 602 603 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]