Страница:
6 из 152
Niektórym ludziom anioł wydałby się głupi. Ale anioł od początku nosi w sobie owoc z drzewa wiadomości, czystą wiedzę, którą może wzbogacać jedynie proste przeczucie. Jest to rozum wyzbyty myślenia, a wraz z nim – omyłek i idącego za nimi lęku, rozum bez uprzedzeń, które biorą się z błędnego postrzegania. Lecz jak wszystkie inne rzeczy stworzone przez Boga, anioły są zmienne. To tłumaczy, dlaczego tak często nie było anioła Misi wtedy, kiedy go potrzebowała.
Anioł Misi, gdy go nie było, odwracał wzrok od ziemskiego świata i patrzył na inne anioły i inne światy, wyższe i niższe, przypisane każdej rzeczy na świecie, każdemu zwierzęciu i roślinie. Widział ogromną drabinę bytów, niezwykłą budowlę i zawarte w niej Osiem Światów, i widział Stworzyciela uwikłanego w tworzenie. Lecz myliłby się ten, kto by myślał, że anioł Misi | oglądał oblicza Pana. Anioł widział więcej niż człowiek, ale nie wszystko.
Wracając myślami z innych światów, anioł z trudem skupiał uwagę na świecie Misi, który podobny światom innych ludzi i zwierząt, był ciemny i pełen cierpienia niby mętny, zarośnięty rzęsą staw.
Czas Kłoski
Tą bosą dziewczyną, której Genowefa dała kopiejkę, była Kłoska.
Kłoska zjawiła się w Prawieku w lipcu albo w sierpniu. Ludzie dali jej to imię, ponieważ zbierała z pól pozostałe po żniwach kłosy i piekła je sobie nad ogniem. Potem, jesienią, kradła ziemniaki, a kiedy pola opustoszały w listopadzie, przesiadywała w gospodzie. Czasem ktoś postawił jej wódkę, czasem dostała kromkę chleba ze słoniną. Ludzie jednak nieskorzy są do dawania czegoś za nic, za darmo, zwłaszcza w gospodzie, więc Kłoska zaczęła się kurwić. Lekko wstawiona i rozgrzana wódką, wychodziła z mężczyznami na dwór i oddawała się im za pęto kiełbasy. A ponieważ była jedyną młodą i tak łatwą kobietą w okolicy, mężczyźni kręcili się wokół niej jak psy.
Kłoska była duża i dorodna. Miała jasne włosy i jasną cerę, której nie zmogło słońce. Zawsze bezczelnie patrzyła prosto w twarz, nawet księdzu. Oczy miała zielone, a jedno z nich lekko uciekało w bok. Mężczyźni, którzy brali Kłoskę po krzakach, zawsze potem czuli się nieswojo. Zapinali portki i wracali do zaduchu szynku z zaczerwienionymi twarzami. Kłoska nigdy nie chciała położyć się po bożemu. Mówiła:
– Dlaczego ja mam leżeć pod tobą? Jestem ci równa.
Wolała oprzeć się o drzewo albo drewnianą ścianę szynku, zarzucała sobie spódnicę na plecy.
|< Пред. 4 5 6 7 8 След. >|