Страница:
35 из 615
Proszę samochody ochrony o zajęcie pozycji".
Skomplikowana procedura graniczyła ze śmiesznością, ale David doszedł do wniosku, że skoro Aleks Conklin zadał sobie dość trudu, żeby złapać go telefonicznie tuż przed jego odlotem z lotniska Logan, a w dodatku uczynił to za pomocą służbowego, specjalnie strzeżonego przed podsłuchem aparatu Petera Hollanda, to musiały istnieć ku temu jakieś powody. Przemknęła mu myśl, iż być może ma to jakiś związek z telefonem od Mo Panova sprzed dziewięciu godzin. Do kolejnej rozmowy telefonicznej, tej z Conklinem, włączył się również Holland, osobiście potwierdzając prośbę, a właściwie żądanie, aby David zrezygnował z lotu rockwellem, pojechał samochodem do Hartfordu i dopiero tam wsiadł do zwykłego, rejsowego samolotu do Waszyngtonu. Na koniec dodał tajemniczo, że od tej pory nie może być mowy o żadnych kontaktach telefonicznych ani o korzystaniu z rządowych bądź prywatnych połączeń lotniczych.
Wiozący Davida samochód błyskawicznie opuścił teren dworca lotniczego. Webb odniósł wrażenie, iż minęło nie więcej niż kilka minut, kiedy za szybami pojawił się uciekający z dużą szybkością do tyłu wiejski krajobraz, a wkrótce potem niewielkie miasteczka Wirginii. Skręcili w zamkniętą bramą drogę prowadzącą do ogrodzonego wysokim parkanem osiedla; na tablicy widniała nazwa Vienna Villas, znajdujące się w pobliżu miasteczko nazywało się bowiem Vienna. Strażnik znał kierowcę, gdyż machnął tylko ręką i samochód przemknął pod uniesionym szlabanem. Dopiero wtedy kierowca po raz pierwszy zwrócił się bezpośrednio do swego pasażera:
– Osiedle zajmuje obszar pięciu akrów i jest podzielone na pięć równych części, sir. Cztery są zupełnie zwyczajne, ale piąta, najbardziej oddalona od bramy, stanowi własność Agencji i jest specjalnie chroniona. To najzdrowsze miejsce pod słońcem, sir.
– Wcale nie czułem się chory.
– Tutaj to panu na pewno nie grozi. Dyrektorowi bardzo zależy na pańskim zdrowiu.
– Miło mi, ale skąd pan o tym wie? – Należę do zespołu, sir.
– W takim razie jak się pan nazywa?
Kierowca zamilkł na chwilę, a kiedy się ponownie odezwał, David odniósł nieprzyjemne wrażenie, iż cofa się w przeszłość do czasu, o którym, jak wiedział, nigdy nie zdoła zapomnieć.
– Tutaj nie mamy imion ani nazwisk, sir ani pan, ani ja. "Meduza".
– Rozumiem – odparł Webb.
– Jesteśmy na miejscu.
|< Пред. 33 34 35 36 37 След. >|