Страница:
33 из 615
– Ich już nie ma, Aleks! Cały ten domek z kart Kuomintangu przestał istnieć!
– Powtarzam jeszcze raz: pojawił się ktoś nowy.
David Webb umilkł; po chwili w słuchawce odezwał się lodowaty głos Jasona Bourne'a:
– Opowiedz mi wszystko; czego się dowiedziałeś, z najdrobniejszymi szczegółami. Tam u was coś się wydarzyło. Chcę wiedzieć co.
– Proszę bardzo, ze szczegółami.
Emerytowany oficer wywiadu opisał przygotowany przez Centralną Agencję Wywiadowczą plan, opowiedział o tym, jak zarówno on, jak i Panov spotkali w drodze do parku przy Smithsonian Institution wielu starych, kryjących się w mroku mężczyzn, z których dwaj podeszli do nich w alejce, wspominając o Makau, Hongkongu i wielkim taipanie, a wreszcie poinformował Bourne'a o śmierci obu posłańców.
– To Hongkong, Davidzie. Świadczy o tym wzmianka o Makau. Przecież właśnie tam znajdowała się główna kwatera tego samozwańca.
Odpowiedziała mu cisza, przerywana w regularnych odstępach czasu szmerem oddechu Jasona Bourne'a.
– Mylisz się, Aleks – odezwał się wreszcie pełnym zadumy głosem. – To Szakal. Co prawda poprzez Hongkong i Makau, ale na pewno Szakal.
– Gadasz bzdury! Carlos nie ma nic wspólnego z taipanami z Hongkongu ani wiadomościami z Makau! Ci starcy byli Chińczykami, a nie Francuza mi, Włochami albo Niemcami. Ta sprawa ma korzenie w Azji, nie w Europie.
– On ufa wyłącznie starcom – ciągnął David Webb zimnym, opanowanym głosem Jasona Bourne'a. – "Starcy z Paryża", tak się ich nazywa. Tworzą jego siatkę w Europie, są kurierami. Kto mógłby podejrzewać starych, niedołężnych ludzi, żebraków i poruszających się z trudem inwalidów? Kto wpadłby na pomysł, żeby ich przesłuchiwać, a tym bardziej torturować? Zresztą nawet wówczas nie powiedzieliby ani słowa. Zawarli z nim układ i działa ją zupełnie bezkarnie. Dla Carlosa.
Przez dłuższą chwilę Conklin wpatrywał się w deskę rozdzielczą samochodu, przerażony głuchą pustką, wyraźnie słyszalną w głosie przyjaciela, nie bardzo wiedząc, co właściwie powinien powiedzieć.
– Nie rozumiem cię – wykrztusił z trudem. – Wiem, że jesteś zdenerwowany, tak jak my wszyscy, ale czy mógłbyś wyrażać się nieco jaśniej?
– Proszę? Ach, wybacz mi, Aleks. Cofnąłem się myślą do dawnych czasów, Carlos przeczesywał Paryż w poszukiwaniu starych ludzi, którzy albo stali już nad krawędzią śmierci, albo zdawali sobie sprawę z tego, że nie po- żyją długo, czy to ze względu na wiek, czy trapiące ich choroby.
|< Пред. 31 32 33 34 35 След. >|