Prawiek i inne czasy   ::   Tokarczuk Olga

Страница: 148 из 152



Uczył się zapominać i zapominanieprzynosiło mu ulgę, a było prostsze, niż się tego kiedykolwiek spodziewał. Wystarczyło nie myśleć jeden dzień o lasach, o rzece, nie myśleć o mamie i Misi czeszącej swoje kasztanowe włosy, wystarczyło nie myśleć o domu i strychu z czterema oknami, a na drugi dzień te obrazy były coraz bledsze, coraz bardziej wyblakłe.

W końcu Izydor nie mógł już chodzić. Jego kości i stawy, pomimo wszystkich antybiotyków i naświetlań, zesztywniały i odmówiły wszelkiego ruchu. Położono go do łóżka w izolatce i tam powoli umierał.

Umieranie było procesem systematycznego rozpadu tego, czym był Izydor. Był to proces lawinowy i nieodwracalny, samodoskonalący się i cudownie efektywny. Jak kasowanie niepotrzebnych informacji w komputerze, na którym w domu starców prowadzono rachunki.

Najpierw zaczęły znikać idee, myśli i abstrakcyjne pojęcia, które Izydor z trudem przyswajał sobie za życia. Z trzaskiem znikały rzeczy poczwórne:

I w końcu:

Potem zbladły kochane miejsca, potem twarze ukochanych osób, ich imiona, i wreszcie cali ludzie ulegli zapomnieniu. Przepadły uczucia Izydora -jakieś dawne wzruszenia (kiedy Misia urodziła pierwsze dziecko), jakieś rozpacze (gdy odeszła Ruta), radości (gdy przyszedł od niej list), pewność (gdy tropił poczwórność), strach (kiedy strzelano do niego i Iwana Mukty), duma (gdy dostawał pieniądze z poczty) i wiele, wiele innych. I wreszcie, na samym końcu, gdy siostra Aniela powiedziała: „On umarł", zaczęty zwijać się te przestrzenie, które miał w sobie Izydor, przestrzenie ani ziemskie, ani niebieskie – rozpadały się na małe kawałeczki, zapadały w siebie i znikały na zawsze. Był to obraz zniszczenia straszniejszy niż wszystko inne, niż wojna, pożary, niż wybuchy gwiazd i implozje czarnych dziur.

Wtedy w domu starców zjawiła się Kłoska.

– Spóźniłaś się. On umarł – powiedziała do niej siostra Aniela.

Kłoska nie odpowiedziała. Usiadła przy łóżku Izydora. Dotknęła jego szyi. Ciało Izydora już nie oddychało, nie biło w nim serce, ale wciąż było ciepłe. Kłoska nachyliła się nad Izydorem i powiedziała mu do ucha:

– Idź i nie zatrzymuj się w żadnym ze światów. I nie daj się skusić na powrót.

Siedziała przy ciele Izydora, aż je zabrali. Potem pozostała przy jego łóżku całą noc, cały dzień i bezustannie mamrotała. Poszła sobie dopiero wtedy, gdy upewniła się, że Izydor odszedł na zawsze.



Czas Gry

„Bóg się zestarzał. W Ósmym Świecie Bóg jest już stary.

|< Пред. 146 147 148 149 150 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]