Ultimatum Боурнеа   ::   Ludlum Robert

Страница: 594 из 615

Nic nie czujesz! Nic cię nie boli! Jesteś już zbyt blisko!Słuchaj Jasona.

Reflektory! Ktoś wcisnął jakiś guzik i reflektory oszalały, zataczając bezsensowne koła, przesuwając oślepiające stożki światła bez ładu i składu. Dokąd mógł uciec Carlos? Gdzie się schował? Miganie świateł prawie uniemożliwiało jakąkolwiek orientację. Nagle na teren parkingu przez bramę, niewidoczną z tego miejsca, w którym znajdował się Jason, wpadły dwa policyjne radiowozy z włączonymi syrenami. Ku zdumieniu Jasona umundurowani mężczyźni, którzy z nich wyskoczyli, natychmiast skryli się za nieruchomymi pojazdami, a potem, jeden za drugim, zaczęli przemykać w kierunku bramy prowadzącej do tunelu.

Coś się nie zgadzało! Z drugiego radiowozu wysiadło czterech ludzi, a teraz nagle było ich tylko trzech. W ułamek sekundy później dołączył do nich czwarty… ale nie ten sam! Ten miał na sobie mundur z czerwonymi wyłogami i wysoką oficerską czapkę z daszkiem przybraną złotym galonem, inną w kształcie od amerykańskiej. Co to mogło być…? Nagle wszystko stało się jasne. Przed oczami Bourne'a pojawił się fragment wspomnień sprzed wielu lat, z Madrytu albo Casaviei, kiedy próbował ustalić powiązania Szakala z falangistami. To mundur hiszpańskiego oficera! Carlos wtargnął na teren ośrodka w części hiszpańskiej, a ponieważ płynnie posługiwał się rosyjskim, usiłował uciec z Nowogrodu, przebrany w wojskowy mundur.

Jason zerwał się na nogi i popędził przez wysypany żwirem placyk. Wyciągnąwszy z kieszeni przedostatnią flarę, rzucił ją za ogrodzenie, ponad zaparkowanymi samochodami. Beniamin nie powinien jej dostrzec ze swego stanowiska w bunkrze, a tym samym nie weźmie jej za umówiony sygnał. Ten sygnał zostanie nadany już wkrótce, może nawet za kilkanaście sekund, ale w tej chwili byłby zdecydowanie przedwczesny.

– Eto sroczno! – ryknął jeden z uciekających policjantów, przerażony widokiem syczącej, płonącej oślepiającym blaskiem flary.

Inny minął kolegów i pędził w kierunku otwartej bramy.

– Skorieje! – poganiał ich krzykiem. W upiornym, migotliwym świetle tańczących reflektorów Bourne obserwował, jak siedem postaci jedna za drugą wybiega z parkingu, by dołączyć do tłumu kłębiącego się u wejścia do tunelu. Ósma postać nie pojawiła się. Szakal znalazł się w pułapce!

Teraz! Jason wyszarpnął ostatnią flarę, wyrwał zawleczkę i z całej siły cisnął kulę zimnego, jaskrawego ognia wysoko nad głowy przerażonych ludzi.

|< Пред. 592 593 594 595 596 След. >|

Java книги

Контакты: [email protected]