Страница:
598 из 615
W spienionej masie pojawił się nagle jakiś przedmiot… Ciało! Zmartwiały Bourne wpatrywał się w nie z szeroko otwartymi ustami, z najwyższym trudem powstrzymując podchodzący mu do gardła krzyk, aż wreszcie odzyskał zdolność ruchu i zataczając się, zaczął biec w kierunku szklanej tafli. Dwa razy przewracał się, bo osłabione nogi nie mogły go utrzymać, ale zaraz znów wstawał i biegł chwiejnie przed siebie, aż wreszcie dotarł do przezroczystej przegrody, która zamykała tunel. Nie mogąc złapać powietrza w płuca, oparł dłonie na gładkiej powierzchni tafli i pożerał wzrokiem makabryczną scenę, jaka rozgrywała się zaledwie kilkanaście centymetrów od jego twarzy. Ciało Szakala, ubrane w sprawiający groteskowe wrażenie, bogato zdobiony mundur, szarpane potężnym prądem uderzało z ogromną siłą w stalowe pręty. W szeroko otwartych oczach Carlosa widać było zastygłe przerażenie, z jakim spotkał swoją śmierć.
Jason Bourne przyglądał mu się z zaciętą twarzą zimnym, spokojnym spojrzeniem zabójcy, który właśnie pokonał w pojedynku swojego największego przeciwnika. Jednak po chwili jego rysy złagodniały i przed szklaną płytą stał David Webb. Wyglądał jak człowiek, któremu właśnie zdjęto z ramion olbrzymi, przerastający jego siły ciężar.
– On zginął, Archie – powiedział Beniamin, stając u boku Jasona. – Już nigdy nie wróci.
– Zatopiłeś tunel – stwierdził Bourne. – Skąd wiedziałeś, że to na pewno on?
– Ty nie miałeś pistoletu maszynowego, a on tak. Szczerze mówiąc, po myślałem, że spełniła się przepowiednia Krupkina: ty zginąłeś, a człowiek, który cię zabił, wybrał najkrótszą drogę ucieczki. Poza tym zdradził go mundur. W tym momencie wszystko nabrało sensu, poczynając od wydarzeń w sektorze hiszpańskim.
– W jaki sposób udało ci się rozproszyć tłum?
– Powiedziałem im, że trzy mile na północ stąd czekają barki gotowe przewieźć ich na drugi brzeg… A propos Krupkina – muszę cię stąd jak najszybciej wydostać. Szybko, chodź ze mną! Do lądowiska helikopterów jest najwyżej kilometr. Pojedziemy jeepem. Pośpiesz się, na litość boską!
– Krupkin to wymyślił?
– Owszem, wycharczał w swoim szpitalnym łóżku, trudno powiedzieć, bardziej wściekły czy zaszokowany.
– Co to ma znaczyć?
– Właściwie mogę ci powiedzieć. Ktoś z najwyższego kręgu wtajemniczonych – Krupkin na razie jeszcze nie wie kto – wydał rozkaz, żeby pod żadnym pozorem nie pozwolić ci ujść z życiem.
|< Пред. 596 597 598 599 600 След. >|